Tasca angolana

IMGP0417

Portugalia ma niesamowitą kulturę jedzenia poza domem. Od śniadania w pastelerii, po lunche i obiadokolacje. Można oczywiście wybrać coś tradycyjnie portugalskiego (co bywa niesamowitym doznaniem, ale często też przeciętnym). Można też iść do imigranckiej knajpy. Na Mourarii jest ich bardzo dużo, Pakistańskie, Nepalskie, Chińskie, Afrykańskie. Tutaj jedna z moich ulubionych, nie dla jedzenia, ale dla atmosfery. Zdarza się, że na miejsce do siedzenia trzeba poczekać, ale nie jest to bynajmniej wyrafinowane miejsce. Dużo lokalsów w jednym ciasnym, ubogim pomieszczeniu z telewizorem. Kilka dań do wyboru. Bardzo, bardzo tanich. Tylko jedno afrykańskie. Reszta to tradycyjny portugalski kawał mięsa z frytkami i ryżem. Ale ludzie się znają, są przyjaźni, można też jeść na kolanie na ulicy, jeśli się człowiek nie zmieści do środka.

IMGP0419

A tutaj to jedno, afrykańskie danie (no może afrykańska jest też przystawka z suszonej ryby). Muamba z kurczaka, z Angoli. Dla mnie przepyszny był side dish, funchi, kocham w afrykańskim jedzeniu to, że nie ma ziemniaków, ryżu ani makaronu, tylko maniok, soczewica, manna, mąka kukurydziana czy jeszcze coś innego. Zdrowe i pyszne. Ale nie polecam wszystkim, bo mięsa jest mało, są tu właściwie same kości, ale dla mnie świadczy to tylko o autentyczności dania.

 

Leave a comment